Genealogy  of      
        Halychyna /
              Eastern Galicia
www.halgal.com





Home About Galicia Vital Records Gazetteers Finding Your Village
Halgal Links           Disclaimer         Contact Photos Bilyi Kamin / Biały Kamień parish
Repatriation and Resettlement of Ethnic Poles Maps Immigration to Ellis Island from Czeremosznia and Usznia
Greek Catholic Records of the Central State Historical Archive of Ukraine, Lviv Emigration from Bialy Kamien through the Port of Hamburg
Roman Catholic Records of the Central State Historical Archive of Ukraine,  Lwów / Lviv   Bielawa Family (of Poznan region, not Galicia)
Great Books: Ukrainian Genealogy: A Beginner's Guide                                                              -Older Bielawa Generations    -Newer Bielawa Generations
Going Home: A Guide to Polish American Family History Research
 
 
 

Trochę rozmów z rodakami pod złoczowskim kościołem, podziękowania za sprawioną im radość...

Z Domaniowa na Usznię

powrót

UKRAINA - USZNIA (2)



Usznia, kościół pw. św. Józefa - tu powstał „Jubilat” w styczniu 1942. Tylko z tej strony wygląda nieźle, reszta niestety jest w opłakanym stanie
-To niezapomniane przeżycie, bardzo się wzruszyłam, tak jak wszyscy. Wiele ludzi się popłakało, tak jak ja - podkreśliła Maria Wołyniec: - My mamy taki swój chór, ale śpiewamy sami z siebie. Żeby tak ktoś do nas tu przyjechał z Polski i z nami poćwiczył, poprowadził. U nas nie ma stałego organisty, a na organach grają dziewczęta, które są studentkami we Lwowie. Żarliwym słowom przygodnych rozmówców nie było końca. - Dzięki wam, dziś było nasze wielkie święto, dziękujemy!

Trzeba się było pożegnać, domaniowianie wsiedli do autokaru i wkrótce dotarli do głównego celu, którym była Usznia. Przystanek za cerkwią i kościołem. Stamtąd każdy ruszył w swoją stronę - do rodzinnych kątów, do krewnych i sąsiadów, którzy tu jeszcze pozostali. Drogi te same i takie same jak przed laty, nic się nie zmieniło. Nie ma jednak strzech krytych słomą, a są słupy z przewodami elektrycznymi. Nowych domów postawiono i stawia się niewiele, większość jest po przebudowach i remontach. Zresztą wieś pustoszeje. 60 lat temu mieszkało tu ponad 2 tysiące ludzi, a teraz nie ma trzystu. Wśród nich jest kilka starszych osób, które pamiętają wielu poprzednich mieszkańców, wysiedlonych po wojnie do Polski. To były też bardzo wzruszające rozmowy i odwiedziny.

Znaczna grupa wybrała się na uszeński cmentarz, a to chyba kilometr za wsią. Stara część - to obecnie busz, w którym trudno się poruszać, a co dopiero znaleźć mogiły bliskich. Niektóre jeszcze stoją, ale rzadko kiedy da się odczytać napisy.

Stamtąd bliżej na Świętą Górę, po cudowną wodę. To kawał drogi na piechotę, poprzez polne wertepy. Trzeba się było bardzo spieszyć, żeby zdążyć na koncert w złoczowskim Domu Kultury.

Domaniowianie mieli uświetnić dni tego miasta. Chciałoby się mieć w Oławie taki dość monumentalny przybytek kultury, ale domaniowscy śpiewacy nie będą mile wspominali tego występu. Przygotowali duży program, w tym kilka pozycji w języku ukraińskim, a zezwolono im zaśpiewać tylko 3 piosenki, jako przerywnik pomiędzy występami miejscowych zespołów. Przed polskim fragmentem programu burmistrz złoczowski Jarosław Maksymowicz chłodniutko powitał “Jubilata” i zapowiedział, że z powodu nieprzybycia delegacji władz Oławy nie odbyło się podpisanie umowy o współpracy obu miast, zapowiadane w afiszach i w gazecie lokalnej. Zapewne to było źródłem chłodu, który bardzo przykro odczuła polska ekipa.

Kapliczka na Świętej Górze, obok Uszni, dokąd wyprawili się chórzyści z „Jubilata” po wodę z cudownego źródełka.

Na szczęście nie był to koniec niedzieli, a wszystko, co się potem działo, wynagrodziło ten złoczowski chłód burmistrza, choć publiczność była tam dużo cieplejsza. Szybko do autokaru i znowu kierunek Usznia. “Jubilat” miał zaśpiewać tam, gdzie powstał na początku roku 1942. Wtedy był to chór kościelny, ale teraz polski kościół jest zabity deskami, mocno nadgryziony przez ząb czasu, wymaga gruntownego remontu, kontrastuje z sąsiedzką cerkwią, pięknie odnowioną. Wciąż jednak czytelny jest napis na frontonie kościoła: Święty Józefie módl się za nami!

Ten uroczysty koncert, inaugurujący obchody 60-lecia uszeńsko-domaniowskiego chóru, odbył się w pobliskiej świetlicy wiejskiej. I tam spotkała gości najmilsza niespodzianka. Wysiadających z autokaru uroczyście powitano chlebem i solą. Przyszli chyba wszyscy, którzy mogą chodzić, a wieś jest bardzo rozległa. Wypełniona sala trzęsła się podczas koncertu od braw, “Jubilat” śpiewał i śpiewał. A kiedy skończył i obdarowany kwiatami zszedł za kulisy, gospodarze szybko uwinęli się z ustawianiem i zastawianiem stołów. To już było coś więcej, niż niespodzianka. Pełno wszelkiego jadła i napitku. Na zimno i na ciepło, ze wspaniałą gorącą atmosferą serdecznej gościnności. Rozmowy, długie rozmowy. O minionych latach i o dniu dzisiejszym. Aż trudno było uwierzyć, że choć tam tak ciężko ludziom się żyje, to jednak potrafili się zdobyć na zorganizowanie takiej uczty, uświetniającej jubileusz “Jubilata”. W mieście byłoby to po prostu niemożliwe. Wystarczy spojrzeć na miejskie psy, żeby zobaczyć biedę. Na wsi też ubogo, ale nie głodno.

 

Trzeba się było w końcu żegnać z gościnnymi gospodarzami, z ziemią rodzinną. Byli tacy, którzy wzięli grudkę tej ziemi albo kamień - pewnie położą w Domaniowie na mogiłach bliskich...

Chórzyści domaniowskiego „Jubilata”, odwiedzając rodzinną Usznię, kilkanaście dni przed Wszystkimi Świętymi, byli tam na cmentarzu i szukali grobów swoich najbliższych.

Znów była krótka noc, po której w poniedziałkowy ranek rozpoczął się nasz powrót do kraju. Po drodze - Lwów. Najpierw Cmentarz Łyczakowski - kwiaty na mogiłach Gabrieli Zapolskiej i Marii Konopnickiej, a na jego skraju - Cmentarz Orląt Lwowskich. Ślicznie już odnowiony, czekający na uroczyste otwarcie, bo wciąż ciągną się problemy z trudną do uzgodnienia treścią napisu przy głównym wejściu. Potem autokarowy spacerek po mieście, w tym Wały Hetmańskie z pomnikiem Mickiewicza, chwile pobytu w katedrach, które niedawno nawiedził papież Jan Paweł II, modlitwa przed kopią obrazu Matki Boskiej Łaskawej, gdzie śluby składał król Jan Kazimierz. Krótki rajd po bazarku z wyrobami sztuki ludowej i odjazd w kierunku granicy. A tam znowu długie czekanie mimo mizernego ruchu, więc sytuacja całkiem nie na te czasy.

Kiedy wreszcie odczekaliśmy sprawdzanie paszportów i znaleźliśmy się w kraju, ktoś w autokarze szepnął: Dzięki Ci Boże za szczęśliwy pobyt i powrót do tej naszej polskiej Ameryki! Tak, to całkiem inny świat...

Ale “Jubilat” godnie rozpoczął obchody 60-lecia. Sięgnął do korzeni. To było niezapomniane spotkanie z historią i ziemią rodzinną.

Edward Bykowski
 

www.halgal.com            Questions and Comments to Matthew Bielawa
Copyright
©2002     All rights reserved